czwartek, 27 czerwca 2019

Dagmar Bach: Cynamon, chłopaki i ja. Podwójne życie Victorii King.

Autor: Dagmar Bach
Tytuł: Cynamon, chłopaki i ja
Seria: Podwójne życie Victorii King, t. 1
Stron: 318
Wydawca: Media Rodzina
Tłumaczenie: Anna Urban






Podobno każdy człowiek ma swojego sobowtóra, alternatywnego bliźniaka, kogoś identycznego z wyglądu jak my. Ten ktoś nie musi być z nami spokrewniony, choć, gdyby dokładnie zbadać drzewo genealogiczne, to kto wie?
Inna, fantastyczna teoria, głosi, że istnieje mnogość światów, w których żyją nasze inne ja, jakby lustrzane odbicia. Teoria ta jest równie niepokojąca, co intrygująca. A co gdyby można było się z naszym alter ego zamienić miejscami choć na chwilę i trochę zamieszać w jej życiu? A co gdyby ona zamieszała w naszym? 

14-letnia Victoria King ma fajne życie. Jej ekscentryczna mama prowadzi angielski pensjonat w samym sercu Niemiec, równie ekscentryczni dziadkowie żyją pełnią życia, a jeszcze bardziej ekscentryczna ciocia Polly jest samozwańczym wynalazcą i konstruktorem. Do pełni szczęścia Victoria ma jeszcze oddaną przyjaciółkę Pauline oraz kochającego tatę, który niestety nie mieszka z nimi, gdyż rodzice są rozwiedzeni. Ma jednak z córką dobry kontakt. 


Brzmi super, prawda? I tak jest. Bohaterka ma jednak dziwną i dość kłopotliwą przypadłość. Otóż w najmniej spodziewanym momencie, nagle czuje zapach cynamonu i, to nie tego od bułeczek, przenosi się w swoje drugie, alternatywne życie należące do niejakiej Tori King, która wygląda kropka w kropkę tak jak nasza bohaterka! No fakt, ma lepszą fryzurę i mniej pryszczy na twarzy, a zamiast pływania woli gimnastykę artystyczną, ale pod wieloma względami jest jak bliźniaczka. I nawet podoba się jej taki sam kolega! 
Takie przeskoki zdarzają się nagle i trwają czasem kilka minut, a czasem kilka godzin. Sporo może się wtedy wydarzyć i bywa, że wcale nie jest łatwo odnaleźć się w nowej rzeczywistości, gdy się nie ma pojęcia o łacinie. 
Vicky i Pauline podchodzą do sprawy jak rasowe badaczki. Prowadzą dziennik i opisują wszystko, co Vicky po drugiej stronie spotka. Całość idzie dość mozolnie do momentu, w którym laptop bohaterki się psuje i tym samym dziewczyny nawiązują znajomość z najprzystojniejszymi chłopakami w szkole: Konstantinem, Davidem i Nikolasem, którzy nie dość, że są megaciachami, to jeszcze znają się na sprawach twardych dysków i tych wszystkich innych komputerowych kwestii. Oj, będzie się działo. 

Lektura Cynamonu... sprawiła mi wiele przyjemności. Ciekawy jest nie tylko sam pomysł na dwa alternatywne światy i ich przenikanie się. Przesympatyczny jest świat przedstawiony, taki ciepły i sielski. W życiu bohaterów zdarzają się różne sytuacje, mniej lub bardziej przyjemne. Grunt, to nie tracić głowy i radzić sobie z nimi z humorem z pomocą przyjaciół i bliskich. 
Vicky ma wspaniałych rodziców, którzy choć nie są razem, to wspierają ją i kochają. Najlepsza przyjaciółka, Pauline dałaby się za naszą bohaterkę pokroić, a ciocia Polly zawsze wysłucha jej zwierzeń. 
No i jest jeszcze Konstantin. To znaczy jest też David, ale Konstatnin...Więcej nie zdradzę, powiem tylko, że perypetie sercowe obu Victorii budziły we mnie zrozumienie i uśmiech. Bardzo podobało mi się dorastanie bohaterki do zrozumienia, czym jest uczucie do drugiej osoby i skąd wiedzieć, czy to prawdziwe uczucie, czy tylko przelotne zauroczenie. 

Podwójne życie Victorii King jest pierwszą częścią cyklu. Dlatego też nie poznajemy wszystkich sekretów rodziny bohaterki, ani przyczyn i celu jej przeskoków. Na ujawnienie tajemnic musimy jeszcze trochę poczekać.  Jeśli o mnie idzie, czekam niecierpliwie na jesień tego roku, kiedy polską premierę będzie miała druga część.

Chciałabym jeszcze słowo wspomnieć o bardzo pomysłowej i nietuzinkowej okładce, która wygląda inaczej zależnie od tego czy ma foliowaną nakładkę czy nie. Wstyd się przyznać, ale sama odkryłam tę dwoistość dopiero w trakcie czytania, gdy zdjęłam okładkę, aby się nie pogięła. Jakież było moje zaskoczenie, gdy na twardej oprawie została tylko jedna dziewczyna, a nie dwie, jak poprzednio! Świetnie obrazuje to treść książki. 

Podsumowując. Cynamon, chłopaki i ja to urocza historia o dojrzewaniu i szukaniu swojego miejsca w świecie. Gdy ma się naście lat, to poszukiwanie jest iście syzyfową robotą.Jednak warto szukać, a efekty tych poszukiwań mogą być bardzo zaskakujące. 
Polecam książkę na wakacyjne popołudnie. Świat Cynamonu jest zabawny, ciepły i wywołuje w czytelniku dużo śmiechu. Naprawdę warto.

Dziękuję

czwartek, 20 czerwca 2019

Michel Bussi: Mama kłamie

Autor: Michel Bussi
Tytuł: Mama kłamie
Stron: 496
Wydawca: Świat Książki








Tytuł tej książki elektryzował mnie już od dawna. Zakładałam, że muszę przeczytać tę historię, by się dowiedzieć, czy ta tytułowa mama faktycznie kłamie czy nie. To dlatego sięgnęłam po powieść autorstwa Michela Bussi. Jednocześnie jest to moje pierwsze, choć nie ostatnie, spotkanie z tym autorem. 

Gdy niespełna 4-letni Malone zaczyna opowiadać dziwaczne historie i sugerować, że ludzie, którzy się nim zajmują, nie są jego prawdziwymi rodzicami, psycholog dziecięcy Vasile wierzy chłopcu. Co prawda małe dzieci potrafią nieźle fantazjować, a rodzice Maolne'a są znani w miasteczku, bo mieszkają tam od zawsze, ale opowieści snute przez chłopca mają w sobie tak zaskakującą prawidłowość, że pomimo braku oczywistych dowodów, mężczyzna zaczyna sprawę drążyć. Z niewytłumaczalnych nawet dla siebie powodów, nie potrafi przestać. Ma bowiem świadomość, że gdyby chłopiec jednak mówił prawdę, to jest w takim wieku, że niedługo już nie będzie pamiętał, kim jest tak naprawdę on i jego prawdziwi rodzice. Prywatne śledztwo Vasile'a prowadzi czytelnika przez intrygę, która jest znacznie bardziej skomplikowana niż się początkowo wydaje. 

W tym samym czasie komendant policji Marianne Augresse prowadzi śledztwo w sprawie napadów na ekskluzywne sklepy. Trwa to już od kilku miesięcy i niestety nie przynosi rezultatów. Niby policja jest na tropie złodziei, ale stale coś staje na przeszkodzie, by ich schwytać lub choć ustalić miejsce ich pobytu. Dlatego początkowo zaczęłam podejrzewać, że w policji jest ktoś, kto współpracuje z przestępcami i już nawet miałam winnego, gdy, takie odniosłam wrażenie, autor porzucił ten pomysł. 
Gdy psycholog dziecięcy Vasile kontaktuje się z Marianne, ta początkowo bagatelizuje jego obawy, z czasem jednak łączy ze sobą pewne fakty i dochodzi do wniosku, że podejrzenia mężczyzny są jednak uzasadnione. 

Przeglądając internetowe opinie o książce zauważyłam, że ma ona zarówno tyle samo zwolenników co i krytyków. Rozumiem to i uważam za w pełni uzasadnione. 
Sam pomysł na wątek dziecka, które twierdzi że rodzice to nie rodzice, był bardzo trafny. Ciekawie wykreował autor postać małego Malone'a; chłopczyk jest grzeczny i uległy, generalnie nie sprawia problemów, tym dziwniejszy więc wydaje się jego upór w trwaniu przy swojej wersji historii. Tym dziwniejszy, że wygląda na to, że lubi swoich rodziców i okazuje to, a jednocześnie, gdy tylko zostaje sam, cierpliwie utwierdza się w przekonaniu, że miał kiedyś inną mamę i inne życie. Jednocześnie bardzo uważnie obserwuje dorosłych, co jak na tak małe dziecko jest dość zastanawiające. 
Słabą stroną historii jest prezentowanie poczynań policji, czytanie o tym było dość żmudne, tak samo jak opowieści o prywatnym życiu policjantów, co moim zdaniem, nic do tej historii nie wnosiło. Chciałam czytać o małym Malone, a tym czasem raczono mnie rozdziałami o kolejnych rozwodach lub zegarze biologicznym komendant policji. Być może chodziło o sam wątek macierzyństwa w ogóle, jednak wydaje mi się to zbędne. 

Oczywiście w trakcie okazuje się, że obie sprawy są ze sobą powiązane, a snute przez chłopca historie o ograch i zamku mają swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Wtedy zaczyna się robić groźnie i interesująco. 
To dlatego, jak dla mnie, książka wypada zdecydowanie na plus, na tyle żeby sięgnąć po kolejne pozycje tego autora. Sam wątek matczynej miłości także chwyta ze serce i do samego końca kibicuje się małemu Malone. Warto wiedzieć, że nikt tu nie jest tym za kogo się podaje, co tylko dodaje historii dodatkowego smaczku. 

Jednym słowem, choć momentami było żmudnie, to podobało mi się i nie przekreślam autora na zawsze. Prawdą jest, że takie opinie najlepiej sobie wyrabiać samemu.
 

sobota, 15 czerwca 2019

Brandon Mull: Smocza straż. Gniew króla smoków

Autor: Brandon Mull
Tytuł: Gniew króla smoków, t.2
Stron: 416
Wydawca: Wilga







Powieść Gniew króla smoków to druga część nowej serii autorstwa Brandona Mulla powiązanej z Baśnioborem. Czytelnicy zyskują szansę ponownie spotkać ulubionych bohaterów, odwiedzić magiczne, unikalne miejsca i wciągnąć się w wir nowych przygód. 

Rodzeństwo Kendra i Seth Sorensonowie zostali opiekunami Smoczego Azylu. Obudziło to gniew króla smoków Celebranta, który gardzi młodymi ludźmi, a oprócz tego chce, by smoki wydostały się z azylów. Stanowi tym samym zagrożenie dla zwykłych ludzi, nieświadomych ich istnienia. Ale nie tylko dla ludzi. Zagrożone są także inne magiczne stworzenia, dla których smoki nie znajdą litości ani zrozumienia. 

Aby plany Celebranta mogły się udać potrzebny jest Czarkamień, magiczny artefakt ukryty od wielu lat w twierdzy owianej złą sławą klątwy, Burzowej Stanicy. Gdy nadchodzi noc przesilenia letniego i wszystkie bariery ochronne przestają działać, rozpoczyna się dramatyczny wyścig, u którego mety znajduje się Czarkamień. Aby go jednak zdobyć, należy przejść szereg prób, które nie należą do łatwych i bywają dosłownie zabójcze. Seth i Kendra mają jednak wiernych sojuszników i mnóstwo dobrych pomysłów, więc ich szanse  w walce z Celebrantem wydają się w miarę wyrównane. 
Szybko okaże się jednak, że cała sprawa to dopiero wierzchołek góry lodowej większej intrygi i być może wcale nie smoki są tu prawdziwym zagrożeniem, a coś znacznie gorszego, bardziej pradawnego i przebiegłego?

Jak każdą powieść Brandona Mulla, także i tę, czyta się lekko i przyjemnie. Naturalny talent autora do snucia ciekawych opowieści sprawia, że lektura jest interesująca, barwna i działa na wyobraźnię czytelnika. Książka posiada wszystko co powinna mieć dobra opowieść fantasy: intrygujących bohaterów, zaskakujące zwroty akcji, zagadki i fascynujące lokalizacje z masą tajemnic. Każdy miłośnik tego typu historii będzie zadowolony, mogąc wyruszyć w niezwykłą przygodę, w której może go spotkać cała masa niespodziewanych kłopotów, tarapatów i pułapek. 

Zaskoczyło mnie także zakończenie, jakie zaserwował nam autor. Co prawda trochę mnie ono zabolało jako czytelnika i obudziło  mój niepokój, co do dalszych losów bohaterów, ale też trzeba przyznać autorowi, że taki zwrot akcji gwarantuje kolejne ciekawe i intrygujące przygody. Mówiąc jednym słowem; nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. 

Polecam gorąco. Było super i naprawdę warto.

Dziękuję!

sobota, 8 czerwca 2019

Jeffrey Archer: Dzieło przypadku

Autor: Jeffrey Archer
Tytuł: Dzieło przypadku (zbiór opowiadań)
Stron: 352
Wydawca: Rebis








Na lekturę książki pt. Dzieło przypadku zdecydowałam się, gdy okazało się, że jest to zbiór opowiadań. Lubię czasem sięgnąć po ten gatunek, po części, by odpocząć od powieści, a po części dlatego, by sprawdzić, co to za autor. Nie miałam do tej pory do czynienia z twórczością tego pisarza. Gdy patrzy się na jego biografię, odczuwa się coś w rodzaju podziwu.
Jeffrey Archer jest Anglikiem i ma arystokratyczne pochodzenie. Na przełomie lat 70. i 80. pełnił ważne funkcje w rządzie, typowano go nawet na następcę Żelaznej Damy. Jego pisarska kariera zaczęła się w latach 70 książką Co do grosza. Obecny nakład wszystkich książek Archera przekroczył 100 milionów egzemplarzy i na stałe ugruntował jego pozycję we współczesnej literaturze.

Dzieło przypadku, jak już wcześniej wspomniałam, jest zbiorem opowiadań i trzeba pisarzowi przyznać, że bardzo udanym. Nie są to długie teksty; ich objętość, z wyjątkiem jednego czy dwóch,  nie przekracza kilkunastu stron, dzięki czemu czyta się szybko i sprawnie. Nie ma tu niepotrzepanych dłużyzn czy odwlekania zakończenia. Jednak najlepsze w tych historiach jest to, że wspomniane wcześniej zakończenie, trudno przewidzieć. Bywa, że niekiedy autor tworzy kilka alternatywnych wersji zakończenia, pozwalając czytelnikowi wybrać to najlepiej pasujące. Akcja opowiadań toczy się współcześnie, choć zdarza się, że cofa się do lat II wojny światowej i przeważnie dzieje się na terenie Wielkiej Brytanii, choć czasami też przeskakuje do Włoch. 

Tematyka opowiadań jest różnoraka. Oto czterej przyjaciele od pokera czynią tytułową Spowiedź z całego życia, nie mając tym samym pojęcia, że to ostatnia szansa na zmianę. Dlaczego młody dziedzic rodzinnego majątku nagle decyduje się wstąpić do seminarium duchownego? Przyznam, że tekst Droga do Damaszku nie tylko mnie najbardziej zaskoczył, ale też i poruszył. Zapamiętam go na długo. Równie pomysłowym i wartym uwagi okazało się opowiadanie Pierwszy zastępca dyrektora banku, bardzo przyjemnie się je czytało i zabawna ioraz przemyślana była cała jego koncepcja. 

Jefrrey Archer nie pomija żadnego z popularnych motywów. Mamy tu więc zabójstwo, nieuczciwe wzbogacenie się, kosztem cudzej krzywdy, niespodziewane spotkanie z pisarskim idolem, a nawet zdradę i romans. Autor, rasowy gawędziarz, naprawdę potrafi ciekawie opowiadać i chce się go czytać.

Zbiór Dzieło przypadku to lektura dobra dla czytelników mających niewiele czasu na czytanie. Ot, jedno, dwa opowiadania przed snem. Wystarczająco, żeby coś przeczytać i żeby się za bardzo nie zmęczyć. To mądre i pomysłowe teksty, które rozbawią, wzruszą, pozostawią w głębokiej refleksji. Polecam. Dobra pozycja, nie tylko dla fanów autora.



Dziękuję!

sobota, 1 czerwca 2019

Sheryl Browne: Opiekunka. Przedpremierowo!

Autor: Sheryl Browne
Tytuł: Opiekunka
Stron: 364
Wydawca: WAB
Data premiery: 5.06.2019 r. 








W starożytności uważano, że to co piękne, musi być dobre i prawdziwe. Z czasem ten pogląd uległ zmianie. Okazało się bowiem, że pod lukrowaną warstwą fizycznej i kuszącej ponęty mogą się kryć zepsucie i zgnilizna moralna. Zło w takiej szacie może wyrządzić znacznie więcej krzywd i szkód niż nam się wydaje. Niemniej jednak ludzkość nadal zamiast sercem, kieruje się wzrokiem i nie dość, że nie jest wystarczająco ostrożna, to w zasadzie w ogóle zdaje się nie dostrzegać, jakie zagrożenia mogą się pod tym kryć. 

Mark i Melissa to zwyczajni ludzie, choć w życiu już sporo przeszli. Śmierć ich pierwszego dziecka oraz demon depresji wciąż wiszący nad Melissą, kładą się cieniem na ich codziennym życiu. Jednak dzięki wzajemnej miłości i cierpliwości małżonkowie tworzą zgodne stadło i kochających rodziców dla swoich dwóch córek, Poppy i Evvie. Mark jest oddanym swojej pracy policjantem, a Melissa zyskującą coraz większe uznanie rzeźbiarką. Gdy obowiązki domowe przechodzą w stan zwany nawałem, niezwykłym zrządzeniem losu w domu Caine'ów pojawia się idealna opiekunka do dzieci. Jade jest cierpliwa, pomocna, ma świetny kontakt z dziećmi, słowem jest niezastąpiona. Jest także piękna, słodka i kochana. Kto by nie chciał mieć w swoim domu takiej osoby?
Od teraz już wszystko powinno układać się wzorcowo. Mark i Melissa mogliby się skupić na swojej pracy, a wykonując ją szybciej i efektywniej, mieliby więcej czasu dla siebie i dzieci. Dlaczego zatem nagle kłopoty zamiast znikać mnożą się niczym drożdże? Dlaczego w domu wszystko się psuje, w praca nie idzie tak jak powinna, dzieci są poddenerwowane, a pies zaczyna warczeć? Mark, dobry policjant i fachowiec szanowany przez kolegów, nagle traci dobrą reputację, a wyleczona z depresji Melissa ponownie wpada w sidła choroby, która izoluje ją od najbliższych i zaciemnia jej zdrowy osąd. Dom i wszystko co Caine'owie zbudowali, rozpadłby się jak domek z kart, gdyby u steru nie stała Jade. Tylko dzięki niej wszystko jakoś się kręci. No właśnie... Czyżby?

Powieść Sheryl Browne to rasowy thriller z umiejętnie budowanym klimatem. Od początku wiemy, że to Jade jest źródłem i przyczyną wszystkich kłopotów rodziny, w której pracuje, autorka powieści wcale tego przed czytelnikiem nie kryje. Istotnym jest fakt, dlaczego tak się dzieje. Co takiego ci, zgoła normalni i nie wadzący nikomu ludzie, zrobili, aby narażać ich na takie nieprzyjemności i niebezpieczeństwo? Uważny czytelnik, już po lekturze prologu, może wysnuć wnioski, które wyjaśnią mu pewne sprawy. Niemniej jednak przeraża fakt, że tak blisko nas może zagnieździć się zło i tak długo go nie dostrzegamy. Ślepota Marka i Melissy jest zatrważająca, a najgłupszym błędem jest to, że, pomimo zamiarów, Melissa nie sprawdziła referencji Jade. Na przykładzie Marka widzimy, jak łatwo i bez wysiłku można zszargać czyjąś reputację i to budowaną latami. Kilka linków w historii komputera, komplet zdjęć  na dysku i wzorowy policjant spada do rangi dewianta i przestępcy. 

To dlatego Opiekunkę czyta się tak dobrze. Z drżeniem serca przewracałam kolejne strony i wyczekiwałam katastrofy. W którejś chwili już nawet zwątpiłam, czy bohaterom uda się wyjść z tego cało. Równie przyjemna, czego można się było po thrillerze spodziewać, jest puenta. Jednym słowem, Opiekunka to dobra lektura na wiosenne popołudnie, gdy szukamy czegoś lekkiego, co od razu nas wciągnie w swój świat. Jeśli o mnie idzie, to jestem bardzo na tak. Polecam.

Dziękuję!