Tytuł: Pozytywka
Seria: Tajemnice Domu Handlowego Sinclairs, t.1
Stron: 326
Wydawca: Dwukropek
Będąc na fali zachwytu
Sekretami hotelu Winterhouse, sięgnęłam po inną pozycję wydawnictwa Dwukropek,
a mianowicie pierwszy tom serii o Tajemnicach Domu Handlowego Sinclairs,
zatytułowany Pozytywka. Bez bicia przyznam, że oczarowała mnie pomysłowa
ilustracja okładkowa oraz zaintrygował opis treści.
Londyn, rok 1909.
Młodziutka Sophie Taylor po śmierci ojca i rodzinnym bankructwie jest zmuszona
podjąć pracę, by stać się samodzielną i samowystarczalną. Szczęśliwym zbiegiem
okoliczności udaje się jej dostać posadę ekspedientki w powstającym właśnie
Domu Handlowym Sinclairs, elektryzującym swoimi zasobami i wyglądem całą
socjetę Londynu. Zdeterminowana Sophie postanawia ciężko pracować, marząc o
lepszym mieszkaniu i standardzie życia, które chwilowo jest, mówiąc krótko,
ubogie. Dla dziewczyny, która lada moment miała zadebiutować w towarzystwie,
tak ogromny spadek w hierarchii społecznej jest bolesny. Tym trudniej się jej
przystosować, że jej pracowitość i skrupulatność budzą zawiść innych młodych
pracownic działu kapeluszy i sukien. I kiedy wreszcie wydaje się, że wymarzony
awans na asystentkę jest w zasięgu ręki, w wieczór przed wielkim otwarciem domu
handlowego, dochodzi o zuchwałego włamania i pobicia. Ginie także bezcenna i
unikatowa malutka pozytywka, należąca do pana Sinclaira, właściciela całej
firmy. Ponieważ ostatnią osobą, która miała kontakt z pobitym Bertem, jest właśnie
Sophie, reputacja i przyszłość dziewczyny stają pod dużym znakiem zapytania. Bohaterka
nie ma innego wyjścia, jak odkryć sprawcę kradzieży i odzyskać pozytywkę, co stanie
się dla niej i nowo poznanych przyjaciół: Billy’ego, Lil i Joe furtką do
wielkiej przygody.
Ogromnym atutem książki
jest zbudowany przez autorkę klimat epoki. W ciekawy sposób przedstawia ludzką
mentalność, z naciskiem na ówczesną sytuację kobiet w społeczeństwie. Jeśli
miały bogatego ojca, potem męża, to ich status był niezagrożony i beztroski. Mogły
spędzać czas na zakupach, proszonych herbatkach i spotkaniach towarzyskich, a
ich największym zmartwieniem było, czy suknia będzie dobrze na ich leżała lub
też czy karnet taneczny zapełni się do końca. Jeżeli zaś kobieta chciała czegoś
więcej, tak jak Lil, której marzy się aktorstwo i rewia, to narażona była na
odsunięcie od rodziny i kiepską ocenę społeczną. Sophie, która kiedyś miała
wszystko, a teraz musi pracować na swoje utrzymanie, miała wiele szczęścia w
nieszczęściu. Po pierwsze ojciec nie rozpieścił jej za bardzo, dzięki czemu
umiała zakasać rękawy i po prostu wziąć się do pracy. Po drugie, pomimo spadku
w wyżej wspomnianej hierarchii, nie zatraciła w sobie poczucia moralności,
honoru i uczciwości. Swoim zachowaniem często przypominała mi Sarę Crew z Małej księżniczki F.Hodgson – Burnett. Obie
dziewczyny będąc głodne, potrafiły oddać ostatni pieniążek lub bułkę osobie bardziej
potrzebującej. Umiejętność dostrzegania cudzej niedoli, pomimo własnej trudnej sytuacji,
świadczy o naprawdę wielkim harcie ducha.
Skrupulatnie i
intrygująco została także zbudowana warstwa kryminalna. Autorka wprowadziła do
fabuły postać Barona, gangstera, który we wszystkich dookoła budzi postrach.
Reputacja go wyprzedza; widzieli go nieliczni, jeśli nie nikt, a panicznie boją
się go wszyscy. Baron ma znacznie bardziej skomplikowane plany niż się
początkowo wydaje, a spotkanie z nim nie jest ostatnim, jakiego bohaterowie doświadczą.
W dodatku jego powiązania ze światem londyńskiej arystokracji sprawiają, że
jest o wiele groźniejszym przeciwnikiem niż się wydaje. To nie jest pospolity
przestępca; ukrywa się za wieloma maskami i nie dokonuje przestępstw własnymi
rękoma, tylko ma od tego swoich Chłopców.
Jednym słowem Pozytywka
przyniosła mi wiele czytelniczej dobrej zabawy.
Myślę, że książka spodoba
się młodym czytelnikom, nie tylko ze względu na intrygę, ale i na źródło wiedzy
o epoce, początki XX wieku są bowiem fascynujące. Mnie co prawda już od dawna
nie można nazwać młodym czytelnikiem, co jednak jest doskonałym dowodem, że ta
historia coś w sobie ma i że Katherine Woodfine dopiero nabiera mocy twórczej.
Seria o przygodach Sophie i jej przyjaciół liczy sobie 4 tomy, jednak na tym
nie koniec. Na rynku ukazała się właśnie powieść o nowych perypetiach bohaterek
w całkiem nowych rolach. Jestem więc spokojna, bo gwarantuje to rozrywkę, jaką
lubię na dłuższy czas.