poniedziałek, 21 października 2013

Piotr Molenda: Worn

Autor: Piotr Molenda
Tytuł: Worn
Stron: ok. 681
Format: PDF, EPUB
Wydawca: Samodzielne wydanie
Strona autora: Worn.com.pl




Fantastyka to gatunek szeroki, bardzo rozległy i niezwykle pojemny. Gdy dziś przyjrzeć się rynkowi wydawniczemu, na którym pojawiają się coraz to nowe historie, autorstwa dziennikarzy, inżynierów, lekarzy, gospodyń domowych, a nawet uczniów i studentów, można łatwo dojść do wniosku, że pisać i wydać książkę może każdy, kto tylko o tym zamarzy. Wystarczy przecież tylko dobry pomysł, wcale niezgorsza jego realizacja, kontakt z wydawnictwem, dobry PR, a potem tylko śmietanka składająca się z rzeszy zachwyconych i błagających o więcej czytelników. A co jeśli to jednak nie jest takie łatwe? Na pewno nie jest, bo tak już w życiu bywa, za co by się człowiek nie zabrał. 
Są jednak i inne możliwości. Coraz bardziej popularne są książki publikowane tylko w Internecie na stronach autorów, czy też w formacie e-booków na czytnik.
Autor Worna Piotr Molenda zdecydował się na tę drugą, trudniejszą opcję. Swoją powieść wydał sam, bez pomocy wydawnictwa, co już samo w sobie zasługuje na uwagę i pochwałę. 
Czym lub kim jest Worn? To młody człowiek, przybłęda bez przeszłości i zapewne bez zbyt ciekawej przyszłości. Zupełnie zwyczajny, jakich wielu. 
Jednak któregoś dnia życie Worna ulega diametralnej zmianie. Pojmany przez dziwne, człekokształtne gnomy, zostaje zaprowadzony przed oblicze, tajemniczego mężczyzny, o nadnaturalnych mocach i ogromnej wiedzy. Queryde, bo tak każe siebie nazywać, przez 13 lat szkoli umysł i ciało Worna na niepokonanego wojownika, mogącemu sprostać każdemu wyzwaniu. Czego chce w zamian? Drobnej przysługi. Otóż po zakończeniu szkolenia Worn może odejść wolno, dokąd chce, mało tego Queryde daje mu drobny prezent; 13 lat spędzonych przez Worna na płaskowyżu, skraca do jednego roku. Zanim jednak Wron będzie mógł pójść, gdzie mu się tylko zamarzy, musi udać się w długą podróż i zdobyć dla swojego mistrza pewien magiczny artefakt, a następnie mu go dostarczyć. Pozornie jest to dość łatwe zadanie. Bezkompromisowy Worn działa jak dobrze zaprogramowana maszyna: niczym czołg prze do wyznaczonego celu i nie ma dla niego przeszkody nie do pokonania. 
Bardzo szybko jednak pojawią się pierwsze trudności, które odtąd będą się piętrzyć.Okaże się bowiem, że tajemniczy wędrowiec, o zbójeckim wyglądzie nie płaszczy się przed żadną władzą, jest bardzo nieskory do ustępstw, czy jakiegokolwiek poddaństwa. W dodatku, gdy przychodzi do walki wręcz, Wron potrafi rozgromić kilkunastoosobowy, o wiele lepiej uzbrojony od niego oddział. 
Na swojej drodze bohater spotka wielu różnych ludzi, z niektórymi będzie nawet przez jakiś czas podróżował, nie do końca pewny ich lojalności, czy choćby neutralności wobec jego osoby. Nie zrobi nawet na nim wrażenia informacja, że jest ścigany przez Kościół, jako pomiot mocy piekielnych.
Główny bohater jest naprawdę ciekawą postacią. Małomówny, raczej zamknięty w sobie, wydaje się w ogóle nie odczuwać lęku czy niepewności. Oprócz naprawdę nielicznych sytuacji nie ma wyrzutów sumienia, nie dręczą go wątpliwości czy skrupuły. Dlaczego? Trudno odpowiedzieć na to pytanie, gdyż autor nie dał nam pełnego wglądu w uczucia i myśli bohatera. W sumie może to i lepiej. Gdy wszystko zostaje podane na tacy i rozłożone na czynniki pierwsze, znacznie traci na atrakcyjności.
Akcja powieści toczy się dość powoli i przyznam, że początkowo mi to trochę przeszkadzało, z czasem jednak przywykłam do tempa narracji i zaczęłam doceniać inne aspekty historii Worna. Jakie? Okazuje się, że jest ich całkiem sporo.
Moją uwagę zwróciło kilka z nich, choć podejrzewam, że jest ich znacznie więcej.
Akcja powieści toczy się w epoce przypominającej trochę nasze średniowiecze, o czym świadczą rodzaje używanej broni, sposób mieszkania czy mentalność ludzi. Najwięcej uwagi czytelnika przykuwają jednak obrazy dzikiej, przepysznej w kształty i rozmiary istot, przyrody. Opisy jaskiń, podziemnych rzek, pieczar, a nawet miast, były nie tylko niezwykle dokładne, ale też plastyczne. Widać, że autor włożył w nie wiele czasu i serca, chcąc możliwie jak najdokładniej opisać czytelnikowi to, co zobaczył oczyma własnej wyobraźni. Opisywane przez Piotra Molendę miejsca są naprawdę piękne, ale przekaz trąca już pewnym smutkiem. Zbliża się oto ten moment w dziejach ludzkości, gdy dla własnej korzyści i wygody, człowiek zaczyna eksploatować naturę i naginać ją do swoich potrzeb, a wszystko to kosztem zwierząt, ich naturalnych siedlisk oraz unikalnych gatunków roślin. Ogarnięty chciwością człowiek nie myśli o tym, ile niszczy i że przyszłościowo działa na własną niekorzyść. Widzi tylko tyle, ile może zyskać od razu, za chwilę, teraz.
W powieści pojawia się także motyw wiary, która w epoce średniowiecza, była całkiem sprawną bronią Kościoła i lejcami, za pomocą których można było sterować zwykłymi, prostymi ludźmi. Prawda jest taka, że Worn ma w sobie tyle diabła, ile każdy inny człowiek, a tylko sprawna propaganda, wyprzedzająca bohatera sprawiła, że nadano mu cechy kogoś nadludzkiego.
Ostatnią kwestią, którą chciałam pokrótce omówić jest ta dotycząca społeczności żyjących z dala od oficjalnych ludzkich osiedli. Te dzikie plemiona mają swoją hierarchię, wartości, żyją w zgodzie w przyrodą, czerpiąc obficie z jej darów, a jednocześnie dbając o nią i szanując ją. Wszystko funkcjonuje dobrze, do momentu, w którym pojawiają się przybysze z zewnątrz. I tak w bardzo krótkim czasie, członkowie plemienia zostają wybici do nogi lub skazani na wygnanie, a z ich idealnego, sielskiego domu, zostają jedynie zgliszcza. To kolejny aspekt tej wielowarstwowej historii, którego poznanie skłania do niezbyt wesołej refleksji.
O książce mogłabym pisać jeszcze długo. Nie ukrywam, że zrobiła na mnie spore wrażenie, a zakończenie, jakby trochę otwarte, spowodowało, że chętnie przeczytałabym  kontynuację przygód szorstkiego i na pozór bez uczuć Worna.
W dobie licznych i powtarzalnych młodzieżówek, powieść Worn zasługuje na uwagę i na to, by poświecić jej kilka jesiennych wieczorów. Każdy dojrzały, skłonny do refleksji czytelnik na pewno znajdzie w niej coś dla siebie.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorowi. 
Pozdrawiam ciepło!

Ponieważ po zakończeniu lektury kilka kwestii nadal nie dawało mi spokoju, zadałam jej autorowi kilka pytań. Zgodził się na nie odpowiedzieć, a efekty tego czyli taki mini-wywiad opublikuję już niebawem. 
Pozdrawiam!

3 komentarze:

  1. ja własnie zabieram się za czytanie :) mam nadzieje ze bedzie mi się podobać

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja podziękuję - jak książkę wyda jakieś wydawnictwo, uwierzę w jej wartość.

    OdpowiedzUsuń
  3. Podpisuję się pod słowami Tirindeth. Może coś przy tym tracę, ale nie lubię ebooków.

    OdpowiedzUsuń

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.