czwartek, 16 listopada 2017

Anne Bishop: Naznaczona

Autor: Anne Bishop
Tytuł: Naznaczona
Seria: Inni, t.4
Stron: 432
Wydawca: INITUIM





Ludzka chciwość i żądza posiadania osiągają apogeum. Członkowie ugrupowania LPNW wdrażają w życie swój długofalowy plan eksterminacji Innych i odzyskania bogactw Namid. Simon Wilcza Straż oraz jego zwierzęcy i ludzcy sojusznicy, stają przed trudnym zadaniem. Zanim nienazywalni Inni wkroczą do akcji i dokonają zemsty na ludziach, oni muszą się przygotować do tego, co będzie po. Muszą też zdecydować ilu ludzi przyjmą pod swój dach i czy w ogóle to zrobią, bo mają w końcu świadomość, że nie wszyscy ludzie są źli.
Czasu jest coraz mniej, bo ludzcy terroryści nie próżnują, a Żywioły nie mogą dłużej czekać. Gniewem zaczyna buzować starożytna Atlantea...

Przykro to mówić i pisać, ale ten tom serii jest zwyczajnie słaby i nudny. Zamiast gęstniejącego napięcia i oczekiwania na wielkie bum, jest przewidywalnie i mało oryginalnie. Drobne wydarzenia i zachowania Innych, w poprzednich tomach zabawne i wzruszające, teraz wyglądają jak generowane na siłę i już nie mają tego uroku, co kiedyś. 
Bardzo tu mało Simona i Meg, którzy przecież są nie tylko głównymi bohaterami, ale też przyszłością Lakeside i Namid. Sama Meg, kiedyś zaskakująco urocza i słodko naiwna, obecnie swoim poziomem głupoty, razi i to niemiłosiernie. W poprzednich tomach, mimo piętna wieszczki, które na sobie nosi, Meg była zdeterminowana i pomysłowa, chciała się użyć żyć w społeczności i z dnia na dzień emanowała coraz większą siłą. Teraz jest płaczliwa i bezradna, zupełnie jakby wykonała potężny krok w tył. Nie mogłam na nią patrzeć. 

Od początku wiemy, co się wydarzy, autorka wcale tego przed czytelnikiem nie kryje, ale jest to tak rozwlekłe, tyle tu skupiania się na kolejnych drobiazgach, że historia bardzo na tym traci. Wiadomo, że gdy padną ludzkie osady, Inni będą musieli stać się samowystarczalni, ale gdy po raz kolejny pojawiło się stwierdzenie, że trzeba więcej papieru toaletowego i kobiecych rzeczy..., dosłownie padłam. 

Mogło być lepiej, bo samo pokazanie, jak trwają przygotowania do Armagedonu, jest zasadne, owszem. Wystarczyło odchudzić tom o jedną trzecią i naprawdę fabuła dostałaby lekkości i tempa. 

Czwarty tom serii nie zniechęcił mnie do lektury piątego, który obecnie czytam, jednak tym razem autorka naprawdę przedobrzyła. Rozumiem, co i dlaczego chciała pokazać, ale wyszło tego za dużo i fabuła straciła ten uroczy polot, który tak zachwycał w pierwszym i drugim tomie. I nawet tajemnicy, pierwotni Terra indigena w finale nie uratowali sytuacji.

1 komentarz:

  1. Mam zamiar zabrać się za tę serię. Szkoda, że nie każdy tom jest ciekawy, ale mimo wszystko przeczytam. ;)

    OdpowiedzUsuń

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.