Tytuł: Smocza straż t.1
Stron: 385
Wydawca: WAB
Brandon Mull jest jednym z najbardziej pracowitych pisarzy, jakich znam. Autor zasłynął bestsellerowym cyklem dla młodzieży pt. Baśniobór o magicznym rezerwacie, w którym żyją niezwykłe, baśniowe stworzenia.
Niedługo potem wydał udaną trylogię Pozaświatowcy, potem zabrał się za pisanie kolejnego cyklu pt. Pięć Królestw, jednocześnie cały czas zapowiadając, że wróci do Baśnioboru i opowie nowe przygody bohaterów. Jak widać słowa dotrzymał i tej jesieni na półkach księgarń zagościł pierwszy tom Smoczej straży, nowej serii o przygodach Kendry i Setha.
Po wojnie z demonami nastał kruchy spokój. Kruchy, bo poznane w poprzedniej serii smoki, chcą się wydostać z magicznych rezerwatów. Tajemniczy władca smoków Celebrant dąży do otwartej wojny i bezczelnie kwestionuje ustalone zasady.
Niespodziewanie Kendra i Seth otrzymują propozycję posady w Smoczym Azylu. Czy dwoje tak młodych ludzi nadaje się na tak odpowiedzialne stanowisko?
Miło było ponownie odwiedzić Baśniobór i spotkać się z bohaterami. Kendra nadal jest tą rozważną, Seth ryzykuje, a dwaj zwariowani satyrowie nad życie kochają swój telewizor.
Generalnie dałoby się czytać książkę bez znajomości serii Baśniobór, ale myślę, że odbiór tej historii byłby wtedy o wiele uboższy. Kendra i Seth tyle już przeszli, że choć wydają się w pełni ukształtowanymi przez doświadczenia młodymi ludźmi, to widać, że wiele jeszcze przed nimi. Zwyczajną czytelniczą ignorancją byłoby nie wiedzieć, jakie przygody spotkały młodych Sorensonów w przeszłości.
Pierwsza część nowego cyklu zapowiada się obiecująco. Spotykamy starych, dobrze już znanych bohaterów, a żeby nie było zbyt nudno, pojawiają się nowe postacie, zarówno typowo ludzkie, jak i takie stricte magiczne.
W warstwie wizualnej (tu obudziły się we mnie stare sentymenty) pod względem czcionki i małych ilustracji pod tytułami rozdziałów, książka bardzo przypominała mi pierwsze polskie wydanie serii o Harrym Potterze. W sumie niby to drobiazg, ale ten drobiazg sprawiał, że bardzo dobrze mi się czytało. Szybko i sprawnie.
Powieść nie jest duża objętościowo, jednak dzięki temu akcja jest skondensowana i nie ma niepotrzebnych dłużyzn. Kendra i Seth podejmują szybkie, często kontrowersyjne dla innych bohaterów decyzje, ale o dziwo, wszystko to wychodzi sprawie na dobre. Lektura jest przyjemnością i myślę, że każdy młody miłośnik fantastyki i serii Baśniobór powinien po Smoczą straż sięgnąć.
Papierowe Motyle.
Dziękuję!
Czytałam poprzednie tomy, więc może skuszę się też na ten. Boję się jednak, że spora część fabuły uleciała mi już jednak z pamięci.
OdpowiedzUsuń