środa, 15 października 2014

Tessa Gratton: Strażniczka krwi

Autor: Tessa Gratton
Tytuł: Strażniczka krwi
Stron: 406
Wydawca: Wydawnictwo Dolnośląskie






Przeczytana kilka miesięcy temu Magia krwi bardzo mi się spodobała. Była to historia o młodej dziewczynie po przejściach, która zaczyna eksperymentować z magią i zaklęciami. Stopniowo wciąga w to brata oraz kolegę z sąsiedztwa, a z czasem to, co początkowo miało być tylko zaspokajaniem ciekawości, przeradza się w niebezpieczną walkę z siłami znacznie od nich starszymi i potężniejszymi. Książkę czytało mi się świetnie i niecierpliwie czekałam na kontynuację. Wiedziałam co prawda, że nie będzie to bezpośrednia kontynuacja, ale wystarczała mi świadomość, że choć klimatycznie będzie tak samo. 
Dziś jestem już po lekturze i, choć nie było tak dramatycznie jak w części pierwszej, to czytało się naprawdę przyjemnie i jestem z lektury bardzo zadowolona. 
Od tragicznej rozprawy Silli i Nicka z Josephine minęło ponad 5 lat. Pewne rany czas zagoił, pamięć jednak jest wiąż żywa, tym bardziej, że nie udało się przywrócić zamienionemu w kruka Reesowi człowieczej postaci. Tego dowiadujemy się od Mab, wyzwolonej, żyjącej blisko natury i magii, dziewczyny. Tym razem to ona jest narratorką powieści i to z jej perspektywy będziemy śledzić przyszłe wydarzenia.
Mab o wróżkowym imieniu mieszka na sielskiej farmie gdzieś w Kansas, nie chodzi do szkoły, bo uczy się w domu, dzięki czemu niemal całe dnie może spędzać na dworze w otoczeniu cudnej, bujnej i na wskroś magicznej przyrody. Magia, która tak naprawdę znajduje się we krwi, jest dla dziewczyny tak naturalna jak oddychanie i choć zazwyczaj ogranicza się do ciągłego stosowania przeróżnych ziół i innych składników, Mab nie wyobraża sobie bez niej życia. 
Cała historia zaczyna się w dość zaskakujący sposób. Mab postanawia zniszczyć klątwę znajdującą się w krzakach ogrodowych róż i w tym celu tworzy humukulusa. Nie wszystko jednak idzie po jej myśli i przypadkiem na drodze Mab i klątwy staje Will, który stanie się dla klątwy idealnym nosicielem.
Kolejne wydarzenia śledzimy raz okiem Mab, a raz Willa. Oczywiście szybko okazuje się, że klątwa ma swoje źródło w przeszłości, o czym możemy się przekonać śledząc zawiłą historię miłosną Arthura, Gabriela i Evie. Początkowo trudno zorientować się w powiązaniach między bohaterami, ale z czasem jest to coraz prostsze.
W drugiej części dowiadujemy się co się obecnie dzieje z Sillą i Nickiem. Poznajemy nieznaną część życia nieżyjącej już Josephine, która, jak się okazuje, miała córkę. Bardzo tajemnicze jest też pojawienie się małego chłopca, Lukasa, obłożonego klątwą.
W bardzo obrazowy i piękny sposób opisuje autorka wzmacniającą się relację Mab i Willa, których połączy coś trudnego do wytłumaczenia, ni to przyciąganie, ni to przeznaczenie. Jest namiętnie, ale nie jest nachalnie. 
Akcja co prawda toczy się dużo wolniej niż w części pierwszej i nabiera rozpędu dopiero pod koniec, ale sam klimat pięknego lata i rozkwitającej przyrody widzianej oczyma Mab, wynagradza czytelnikowi wszystko. O ile ten, rzecz jasna, coś takiego lubi. Jeśli o mnie chodzi, lubię bardzo i lektura Strażniczki krwi, była dla mnie wielką przyjemnością.
Strażniczka krwi nie jest typową historią o czarownicach rzucających zaklęcia i miotających potokami światła czy ognia. Opisywana magia znajduje się we krwi niektórych ludzi, a wzmacnia się przez więź z naturą, roślinami i zwierzętami. Rozkochana w swoim domu, lesie i ogrodzie Mab, jest w stanie wiele zrobić, mając do dyspozycji zasuszone zioła, sól i krew. Tak przedstawiana magia bardzo mi się podoba. 
Czy będzie coś więcej? Myślę, że na tym można by poprzestać i stworzyć coś zupełnie innego.  Pewne historie są interesujące tylko wtedy, gdy wie się, kiedy skończyć. Dlatego, choć świat magicznych dziewczyn i pięknej przyrody, bardzo do mojej wyobraźni przemawia, to mam nadzieję, że to będzie finał.
Dziękuję!

1 komentarz:

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.