czwartek, 19 lipca 2018

Sabrina Jeffries: Narzeczeni mimo woli

Autor: Sabrina Jeffries
Tytuł: Narzeczeni mimo woli
Cykl: Diablęta z Hallstead Hall, t.1
Wydawca: BIS
Stron: 356







Niełatwo znaleźć dobrą powieść z elementami romansu, przygody i żeby nie była ckliwa i okraszona tylko erotyką. Wbrew pozorom mało która książka spełnia te warunki. Chciałabym, aby bohaterowie byli w miarę prawdziwi i nie myśleli tylko o seksie, lecz mieli w miarę pookładane w głowach. Niech będzie zabawnie, na przykład za sprawą bohaterów drugoplanowych. Fajnie by było, gdyby to było coś w realiach kostiumowych XIX wieku Europy bądź Ameryki. Mile widziany przemyślany aspekt społeczny, w którym solidnie osiądzie fabuła.  Szukając dobrego romansu na wakacyjną lekturę  przypadkiem natknęłam się na serię zatytułowaną Diablęta z Hallstead Hall. Tytuł był obiecujący i postanowiłam dać szansę przynajmniej części pierwszej. 

Bogato usytuowane rodzeństwo Sharpe'ów: Oliver, Jaret, Gabriel, Minerva i Celia, nie kwapi się do małżeństwa. Po pierwsze dlatego, że jest im dobrze tak jak jest, czyli w stanie wolnym. Mogą dzięki temu robić, to im się żywnie podoba. Młodzieńcy więc grają w karty, piją, uwodzą tancerki, biorą udział w różnorakich awanturach, a dziewczęta mogą poczuć posmak wolności i decydowania o sobie. Jest jednak poważniejsza przyczyna tego stanu. Otóż małżeństwo rodziców naszych bohaterów nie było szczęśliwe i skończyło się skandalem. Zatem skoro się nie miało dobrego wzorca, to po co wikłać się w coś podobnego? Będą zdrady, kłótnie, sceny zazdrości, łzy, a w tym wszystkim z pewnością nieszczęśliwe dzieci. Diablęta ewidentnie chcą tego uniknąć i pomimo trzydziestek na karku ani myślą wstępować w małżeńskie więzy. 
Nestorka rodu pani Hetty Plumtree decyduje się na poważny krok. Stawia rodzeństwu ultimatum i daje im rok na zawarcie związków. Pozwala sama wybrać kandydatów i kandydatki, ale musi się to zakończyć ślubem. W przeciwnym razie odetnie wnuki od gotówki. Tym razem babcia wygląda na zdeterminowaną i słodkie słówka wnuków czy smutne oczy wnuczek nie robią na niej wrażenia. 

Najstarszy w rodzeństwa, to jemu poświęcona jest część pierwsza, markiz Oliver Stoneville, postanawia przechytrzyć babcię. Gdy na skutek zbiegu okoliczności poznaje stanowczą Amerykanką Marię Butterfield, proponuje jej pomoc w poszukiwaniach zaginionego narzeczonego. W zamian oczekuje, że Maria przez kilka tygodni poudaje jego przyszłą żonę, a gdy babcia zobaczy, że dziewczyna ma niskie pochodzenie, jest zza oceanu i w dodatku Oliver poznał ją w domu uciech, z pewnością zrezygnuje z pomysłu żenienia wnucząt. 
Przyparta do muru Maria zgadza się na propozycję markiza. 
Co z tego wyniknie? Kto pęknie pierwszy: babcia czy wnuk?  I czy małżeństwo faktycznie może być takim dramatem życiowym? To się jeszcze okaże.

Książkę czyta się bardzo przyjemnie. Jak to w takich historiach bywa; hulaszczej rodziny Sharpe'ów nie da się nie lubić. Mogą oni naginać społeczne konwenanse, być powodem do plotek lub przyczyną skandali, ale mają złote, gołębie serca i w razie potrzeby stoją za sobą murem, co pozwala im przezwyciężyć wszystkie kłopoty, w których się znajdą. 
Bardzo zabawne były sceny braterskich podchodów oraz próby rodzeństwa, by oprzeć się babcinym żądaniom. Ważne, by w opowiadanej historii romansowej wątki obyczajowy i społeczny były w miarę dobrze rozrysowane. Sabrinie Jeffries się to udało. Nie jest to może powieść historyczna na miarę rozmachu Philippy Gregory, ale czyta się ją z uśmiechem na ustach i miło się ją wspomina. Zakończenie zachęca, by zajrzeć do kolejnej części, zarysowano tu bowiem delikatnie wątek kryminalny i jestem ciekawa, co z tego wyniknie. 
Powieść Narzeczeni mimo woli to dobra lektura na wakacyjne popołudnie. Nie dłuży się, jest zabawna i lekka. Polecam.


Seria Diablęta z Hallstead Hall: 

1. Narzeczeni mimo woli, 2. Kochanek z piekła rodem,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.