poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Nicholas Monsarrat: Okrutne morze

Autor: Nicholas Monsarrat
Tytuł: Okrutne morze
Stron: 704
Wydawca: Bellona






Ernest Hemnigway w swoim noblowskim opowiadaniu Stary człowiek i morze ustami starego Santiago powiedział, że morze jest jak kobieta podatna na wpływ zmiennego księżyca; potrafi być źródłem wielu łask, ale może być też okrutne i wiele człowiekowi zabrać. Nie można go za to winić, po prostu ono inaczej nie umie. 
Podobnie jest w bestsellerowej powieści Nicholasa Monsarrata Okrutne morze. Jak powiedział krótko sam autor jest to historia dwóch okrętów, 150-osobowej załogi i wojny. I tak można by w jednym zdaniu streścić całą książkę. 
Wybucha II wojna światowa. Polem okrutnej walki między nazistami i aliantami staje się Atlantyk, wszak droga morska jest miejscem i sposobem na podróż i transport. Oczami dwóch żołnierzy marynarzy Ericsona i Lockahrta śledzimy przygotowania do eskortowania statków z różnymi ładunkami. Wspomnieni wcześniej bohaterowie znajdą się w składzie załogi statku, należącego do eskorty, innymi słowy będą zapewniać bezpieczeństwo statkom płynącym przez Atlantyk. 

Przyznaję, że trochę ociągałam się z lekturą tej książki. W pierwszej kolejności przeczytał ją mój mąż i dopiero pod wpływem jego namów, zabrałam się do czytania. Okazuje się bowiem, że nie ma nic przyjemniejszego niż dyskusja o przeczytanej książce z drugą osobą, zwłaszcza odmiennej płci. 

Od razu powiem, że książka nie spodoba się każdemu, albo inaczej; nie każdy odbiorca znajdzie w niej to, czego się spodziewa. Nie jest to historia obfitująca w tanią, wymyślną sensację, do jakiej przyzwyczaiły nas współczesne historie o konfliktach zbrojnych, gdzie bohaterowie są na siłę heroiczni, w pojedynkę ratują świat, wygłaszając przy tym łzawe kwestie. To nie to. 
Okrutne morze to książka napisana trochę jak reportaż, trochę jak kronika wydarzeń. Autor nie sili się na jakiś wymyślny ton, po prostu bez fałszywego mądrzenia się opowiada rok po roku historię ludzi, którym przyszło brać udział w wojnie. Najpierw śledzimy przygotowania statku, potem załogi, pierwsze miesiące i lata wojny na Atlantyku, straty w ludziach, uzbrojeniu, okrętach oraz prywatne straty psychiczne. Dramatyczny zwrot akcji w jednym momencie ma uświadomić czytelnikowi, że niczego na wojnie nie można być pewnym i że śmierć czai się za każdą falą. Prosty, swojski sposób prowadzenia narracji sprawia, że Okrutne morze czyta się naprawdę dobrze, mimo że sporo tu fachowych nazw i marynistycznych zwrotów. Jeśli jednak przebrnie się przez spokojny wstęp, w którymś momencie czytelnik zdaje sobie sprawę, że polubił załogę Compass Rose i Saltash, że z zaciekawieniem śledzi ich zmagania i trudną, wojenną codzienność. 

Okrutne morze to nie zwykła, sensacyjna historia o wojnie. To kronika wydarzeń dziejących się na rozległym Atlantyku. Wiele pisze się o wojnie na lądzie, stosunkowo mało wiemy jednak o wojnie prowadzonej na morzu czy w powietrzu i dlatego książka Monserrata jest pozycją tak wartościową. Czytając Okrutne morze dowiadujemy się o rzeczach, o których większość z nas zapewne nie ma pojęcia; jest to ten sposób zdobywania wiedzy, która właściwie przyswaja się sama, bo jest podana w tak atrakcyjny, bezpretensjonalny sposób. Oprócz tego nie można pominąć tak ważnego szczegółu jak życiorys autora. Wszak Nicholas Monsarrat brał udział w morskiej wojnie i przeszedł przez wszystko to, o czym sam pisze, dam głowę, że przeżycia kapitana Ericsona oraz jego podwładnych są przeżyciami samego Monsarrata, a przecież wiarygodność i oparcie na faktach to rzecz, którą najbardziej cenimy w podawanych nam dziś historiach. Książka powstała w roku 1951, a więc autor nie tylko część rzeczy zdążył uporządkować we własnej głowie, ale na tyle odetchnąć przez te kilka lat od zakończenia wojny, aby na wiele spraw spojrzeć bardziej z dystansem i krytycznie. 

Okrutne morze to pozycja niezwykle wartościowa i pouczająca. Jak już wspomniałam, zazwyczaj unikam takich pozycji, ale do tej będę mieć szczególny sentyment. Oto historia o okrutnym morzu i okrutnych czasach napisana przez człowieka morza, który był bezpośrednim uczestnikiem tych wydarzeń. Tak naprawdę to ostatnie to najlepszy argument, by po tę pozycję sięgnąć. 
Książka nie tylko dla miłośników historii wojny. Polecam.


Dziękuję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.