środa, 1 kwietnia 2020

Sabrina Jeffries: Żona z Ameryki

Autor: Sabrina Jeffries
Tytuł: Żona z Ameryki
Seria: Stare panny Swanlea, t.5
Stron: 384
Wydawca: BIS









Do przeczytania Żony z Ameryki zachęcił mnie sam tytuł. W czasach, gdy Europa i Ameryka, nie znały się zbyt dobrze, mocno podkreślano zwłaszcza różnice obyczajowe między ludźmi.  Amerykanie jawili się jako zbyt swobodni, zbyt szczerzy i za bardzo emocjonalni. Słowem, nie mieli pojęcia o międzyludzkim obyciu i etykiecie towarzyskiej. 

Piąty tom cyklu Stare panny Swanlea opowiada historię uczucia hrabiego Ravenswood oraz przybyłej z Ameryki Abby Mercer. Ich sytuacja jest nietypowa, bowiem młodszy brat Spencera Nat, żeni się z Abby w imieniu brata, po czym znika z całym posagiem kobiety. Nieświadoma podstępu Abby przybywa do rezydencji swojego męża, powodując tym niemały chaos w jego życiu. Spencer wysoko postawiony urzędnik królewski, człowiek szanowany i przestrzegający reguł, gdy dowiaduje się o czynie brata, jest zdecydowany wszystko poukładać na nowo. Jest to dla niego gorący okres w ministerstwie, dlatego proponuje Abby, żeby na trochę poudawali, że faktycznie są małżeństwem. Pozwoli to uniknąć skandalu obyczajowego. Tymczasem za pomocą detektywów uda się odnaleźć Nata i odzyskać choć część posagu. 

Nate'a poznajemy już na początku powieści, jeszcze przed jego zniknięciem i ani przez chwilę nie wierzymy, żeby mógł tak niecnie postąpić. Nasuwa się raczej teoria, że wiedząc o tym, że Abby faktycznie się bratu podoba, Nat trochę na siłę popycha ich ku sobie. Słowem całe to małżeństwo jest sprytnym fortelem. Czy faktycznie tak jest? No cóż, tego nie zdradzę. 


Żona z Ameryki jest sympatyczną i zabawną historią. Towarzyskie gafy Abigail nieobytej ze sztywną angielską etykietą bawią do łez. Starania zazdrosnego Spencera, by choć trochę stłumić bujną i egzotyczną urodę żony, w końcu kobieta to półkrwi Indianka, także powodują wybuchy śmiechu. 

Do tego produkcja toniku doktora Mercera, wysmakowane sceny erotyczne oraz kilka wzruszających momentów czynią z tej książki odpowiednią lekturę na zimne, wietrzne popołudnie. Dodatkowym smaczkiem są sceny, w których spotykamy Morgana Pryce’a oraz jego żonę Clarę, bohaterów części czwartej serii. 

Bardzo polubiłam Abby i Spencera. Po przygodzie Heleny i Daniela, ta część podobała mi się najbardziej i będę bardzo miło ją wspominać, zwłaszcza scenę z chusteczką na parkiecie.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.