poniedziałek, 30 grudnia 2013

Jus Accardo: Toksyna

Autor: Jus Accardo
Tytuł: Toksyna. Księga druga.
Seria Denazen
Stron: 341
Wydawca: Dreams
Moja ocena: 7-8/10


Powieść pt. Toksyna jest kontynuacją wydanego na początku tego roku kalendarzowego Dotyku. Debiutancka seria młodej miłośniczki zwierząt oraz jedzenia, skupia się na znanym już w kulturze masowej motywie ludzi o nadnaturalnych zdolnościach walczących z tajemniczą i groźną korporacją, która tego typu ludzi wykorzystuje jako broń.
Główna bohaterka serii to nastoletnia Deznee, buntowniczka i miłośniczka mocnych wrażeń. W części pierwszej  życie Deznee stanęło na głowie. Bohaterka poznała tajemniczego Kale'a, ściganego przez niebezpiecznych ludzi, dowiedziała się, że jej ojciec nie jest tym, za kogo do tej pory go uważała, a w dodatku poznała całą prawdę o sobie i swojej rodzinie. Oprócz tego uciekała przed prześladowcami, wikłała się w niebezpieczne sytuacje, zakochała się w dwóch chłopkach na raz, a na koniec odkryła nie tylko pewne moce w sobie, ale też całą grupę ludzi, których łączy fakt posiadania nadnaturalnych zdolności. 
Brzmiałoby to całkiem intrygująco gdyby nie fakt, że wszystko to już było. Wnioskiem podsumowującym recenzję części pierwszej było stwierdzenie, że książka zwyczajnie wpisuje się w nurt i jednemu się na pewno spodoba, a u drugiego pozostawi spory niedosyt. Tak było ze mną, mimo to sięgnęłam po część drugą, bo raz, że nadarzyła się ku temu okazja, a dwa, że zwyczajnie miałam nadzieję, że może będzie lepiej. 
Druga część zaczyna się w momencie, w którym zakończyła się pierwsza. Deznee wraz z mamą i przyjaciółmi, innymi Szóstkami ukrywa się przez  Korporacją Denazen. Wszystko niby jakoś się układa i nagle w jednej chwili zaczyna się psuć. Szczęśliwa i zakochana w Kale'u Deznee nagle traci odporność na śmiertelny dotyk swojego chłopaka. Dla dwójki nastolatków, którzy dopiero się poznają i których miłość zaczyna kwitnąć jest to wielki problem, powiedziałabym, że wręcz tragedia, bo jak tu się nie dotykać? To jednak nie koniec problemów. Członkowie Denazen znowu się uaktywniają i zaczynają deptać Szóstkom po piętach. Jedno z takich spotkań kończy się dla bohaterki wyjątkowo źle, gdyż dotyk jednego z pracowników jej ojca, wprowadza do organizmu Deznee truciznę, która za jakiś czas ją zabije. Ojciec stawia córce ultimatum. Jakie? Tego przecież nietrudno się domyślić. 
W przypadku Deznee kłopot będzie gonił kłopot, na horyzoncie pojawi się rudowłosa rywalka bohaterki, a czas pokaże, że  w szeregach Szóstek czai się zdrajca. Kto nim będzie i czy podejrzenia zazdrosnej Deznee okażą się słuszne? Tego też czytelnik domyśli się bardzo szybko. 
Motyw odseparowania od siebie zakochanych bohaterów nie jest nowy. Drugi sezon serialu Cień Anioła w reżyserii J. Camerona, także oparto na tym samym pomyśle. Sądzę, że cel takiego zabiegu jest jeden. Prościej skomplikować zakochanym życie, niż bez ustanku pokazywać ich maślane oczy i wzdychanie po kątach. Pojawiający się ponownie zakochany kontrkandydat do serca Deznee, także niewiele tu zmieni. W rezultacie wszystko, co bohaterowie już mogliby mieć, beznadziejnie odsuwa się w czasie, a sami zainteresowani i czytelnik muszą czekać (nie wiadomo jak długo) na happy end.
Książkę czyta się dość sprawnie, choć pewnych potknięć uniknąć się nie dało. Bardzo szybko udało mi się odgadnąć, kto jest wtyczką Denazen, a w samym zakończeniu jakby zabrakło ikry. Oczywiście nie jest to zakończenie ostateczne i pozostaje tylko mieć nadzieję, że w części trzeciej wszystko swój finał znajdzie. Co do kreacji postaci irytuje zaskakująco naiwny Kale, który zabija jak zawodowy Terminator, a wierzy właściwie byle komu. Ta sprzeczność, w jego postaci coraz bardziej mi nie pasowała. Jak dla mnie prawdziwszy i bardziej wiarygodny był Alex; kiedy trzeba stanowczy, a kiedy trzeba ludzki. Jak to jednak zwykle w takich historiach bywa ten rozsądny przegrywa z tym przystojnym.Sama Deznee właściwie także niczego nowego do całej historii nie wnosi.
Nie doczekałam się również choćby próby wyjaśnienia powstających mutacji ani tego, dlaczego niby w wieku lat 18 ta moc na tyle przybiera na sile, że Szóstki popadają w szaleństwo. Cele i ambicje Korporacji także póki co są okryte mrokiem tajemnicy.
Powieść Toksyna jest historią dobrą na jeden jesienny wieczór, gdy za oknem szybko się ściemnia i mży. Czytelnik, który nie naobiecuje sobie zbyt wiele, będzie zadowolony. Taki, który jest bardziej wymagający, zapewne poczuje pewien niedosyt, biorąc jednak pod uwagę fakt, że takich historii jest dziś wiele, nie potrwa to długo. 
Recenzja napisana dla portalu Secretum.pl

3 komentarze:

  1. Świetna recenzja. Cieszę się, że książka jest dobra, bo po Nowym Roku mam otrzymać oba tomy tej serii, ale jednak zaniepokoiłaś mnie tym, że love story jest tak rozciągnięte i można samemu rozwiązać zagadki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadnaturalne zdolności to rzecz, po której włącza mi się czerwona lampka i mówi mi, żebym uciekał od tego jak najdalej. I tak zrobię. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem bardzo ciekawa tej serii, ale najpierw muszę się zapoznać z pierwszym jej tomem

    OdpowiedzUsuń

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.