poniedziałek, 26 marca 2018

Dorastania i rozstajów czas czyli Pitch perfect 3

Reżyseria:Trish Sie
Scenariusz: Kay Cannon, Mike White
Obsada: Anna Kendrick, Rebel Wilson, Britanny Snow, 
Anna Camp, Hailee Steinfeld i in.
Czas trwania: 93 min.





Dorosłość dopadła członkinie Barden Bellas. Dziewczyny opuściły bezpieczne mury uczelni, by skupić się na pracy i robieniu kariery.  No właśnie. Z tym drugim jest ciężko. Rzeczywistość jest brutalna. Okazuje się, że same dobre chęci i odrobina talentu, to zdecydowanie za mało. A przecież świat wciąż idzie do przodu i nie zaczeka na niezdecydowanych. 
Wygląda jednak na to, że Becca, Chloe, Amy i reszta dziewczyn nie jest ostatecznie gotowa na siłowanie się z życiem. A gdyby tak jeszcze raz, taki ostatni zaśpiewać razem? Okazja się nadarza i dziewczyny zwarte i gotowe wyruszają w trasę. 

Przyznam, że nieco obawiałam się finałowej części. Po pierwsze dlatego, że nie lubię, gdy coś się kończy. To tchnie taką ostatecznością, że aż wyciska łzy z oczu. Po drugie, trochę się bałam, czy po spektakularnym sukcesie Barden Bellas w World Championship, jest jeszcze coś do pokazania, opowiedzenia i zaśpiewania? Tak. Zdecydowanie tak. 

Już na początku filmu okazuje się, że dorosłość nie jest usłana różami, a sukces nie czai się za rogiem. Becca nie została super producentką, a Chloe nie wie, co ogólnie ma ze sobą zrobić. Podobnie jak zresztą pozostałe dziewczyny. Psychologicznie rzecz biorąc, nie odcięły pępowiny. 
Być może muzyczna trasa USO pozwoli im pożegnać się ze studenckim dzieciństwem?

Powiedzmy to sobie od razu. Nie jest tak wybuchowo i gorąco, jak w dwóch poprzednich częściach. Jako że jednak fan wiele wybaczy, jest całkiem poprawnie. W moim odczuciu sytuację ratuje głównie Fat Amy, nie tylko dzięki związanemu z nią wątkowi sensacyjnemu, ale też totalnym tekstom, które są typowe tylko dla niej, np. Wreszcie z tych głupich ust wydobyło się coś mądrego! Taak, Amy jest epicka. 

Nie ma tu typowej dla poprzednich części rywalizacji, ale przecież, jak same bohaterki mówiły na początku, chodziło im o to, by razem wystąpić. Dlatego jest całkiem ok. Być może szykują się jakieś romanse, być może ktoś znajdzie swoje nowe zajęcie, pozbędzie się demona, może zostanie matką. A może w ogóle ktoś nie cierpiał występować i z ulgą z tym skończy?
Jedno jest pewne; trzeba zamknąć pewien rozdział w życiu, by móc spokojnie pójść dalej. 

Muzyka i wykonanie jest całkiem miłe dla ucha, a finałowa Freedom Becki i innych Bellas mnie akurat bardzo wzruszyła, ale może nie jestem obiektywna, bo mnie takie pożegnalne sceny zawsze zmuszają do płaczu. 

Polecam fanom serii. Bellas górą!

2 komentarze:

  1. Może za jakiś czas skuszę się na ten film. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałam kilka dni temu i bardzo mi się podobało! Faktycznie Fat Amy i wątek jej ojca jest super, chociaż to bardziej komedia niż sensacja :D Sądzę że jest tutaj więcej smutku i takiego przygotowania na koniec i sam finał, zresztą piosenki znowu są cudowne - "Freedom", "Toxic" czy "Cheap Thrills" to moje ulubione ;)

    OdpowiedzUsuń

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.