wtorek, 13 grudnia 2016

Wściekłe pięty czyli Kung Fu Panda 2

Tytuł: Kung Fu Panda 2
Reżyseria: Jennifer Yuh
Scenariusz: Jonathan Aibel, Glenn Berger  
Czas trwania: 90 min.
Wytwórnia: Dream Works





Pierwsza część przygód Po nawet mi się podobała. Perypetie tłustej pandy, która najbardziej kocha kluski i sajgonki, a w rezultacie zostaje mistrzem Kung Fu,  okazały się całkiem fajne.  Ale trzeba to rzec z pełną mocą, że druga część  jest znacznie, znacznie lepsza. Ale po kolei.  

Odkąd Po został Smoczym Wojownikiem, jego życie zmieniło się na lepsze. Cieszy się powszechnym szacunkiem, za przyjaciół ma członków Wielkiej Piątki, może jeść tyle ile dusza i żołądek zapragną. Nadal oczywiście trenuje Kung Fu i trzeba przyznać, że całkiem dobrze mu to wychodzi, choć wiadomo, że stosowane przez niego metody często są nieco odmienne od tradycyjnych. 

Zbliża się jednak nowe zagrożenie, które nie tylko będzie sprawdzianem umiejętności walki, ale też opanowania i równowagi duchowej. Ta ostania jest swego rodzaju motywem przewodnim całego filmu. 

Wygnany lata temu ze swojej krainy Lord Shen, teraz wraca żądny zemsty i chciwy panowania nad całymi Chinami. Ten dumny i zadufany w sobie paw, ma monopol na proch, dzięki któremu jest praktycznie niepokonany. W swojej fabryce wyprodukował potężną broń, a na swoich usługach ma watahy wilków i ogromne goryle. Jego pewność siebie mąci tylko stara przepowiednia, która mówi, że pokonać go może wojownik przybrany w czerń i biel. Ale Lord Shen już o to zadbał i przed laty wymordował wszystkie pandy w Chinach. 

Druga część filmu obfituje w pościgi i widowiskowe sceny walki. Bardzo podobało mi się, to że zwierzęcy wojownicy walczą zgodnie ze swoimi możliwościami fizycznymi, np. Żmija korzysta z giętkości i długości swego ciała, Modliszce bardzo służy jej niewielki wzrost, a Nosorożcowi gruba skóra. Lord Shen, pyszny w swej urodzie paw do walki używa imponującego ogona oraz szponów. Kung Fu przełożone na wersję animalistyczną jest niezwykle wiarygodne, dzięki czemu sceny walki śledziłam z zapartym tchem. 

Sporą część fabuły zajmuje rozliczenie Po z przeszłością. Wiemy przecież, że pan Ping, gatunkowo gęś łabędzionosa, nie może być tatą Po. W drugiej części wyjaśnia się zagadka pochodzenia głównego bohatera i tajniki adopcji. Oczywistym przesłaniem będzie oczywiście to, że gatunek nie ma tutaj znaczenia. Liczy się  ogromny wkład Pana Pinga włożony w wychowanie osieroconej pandy i wielka miłość, jaką darzy przybranego syna. Dla mnie najbardziej rozczulające było to, że mimo iż obecnie panda mogłaby jedną łapą podnieść gęś, pan Ping nadal widzi w nim swojego małego synka i wciąż twierdzi, że jest za chudy i zbyt zabiedzony. Oczywiście najlepsze na to lekarstwo do zupa z klusek i rzepa. :)

Ciekawym zabiegiem, i powtarza się to właściwie przez cały film, było łamanie zbyt dużego napięcia śmiesznymi słowami lub zachowaniem. Przykładowo podczas rozmowy Shena ze starą wróżbitką, koza cały czas podskubuje mu szatę, co pawia niesłychanie złości, bo to drogi jedwab. Gdy Po staje na szczycie dachu i ma wygłosić mowę, że oto zaraz pokona pawia i nic z niego nie zostanie, paw ma kłopoty z usłyszeniem tego, bo są zbyt daleko od siebie i jest zbyt duży hałas. Takich momentów jest więcej i przyznam, że świetnie się coś takiego ogląda. 

Druga część filmu podobała mi się bardziej od pierwszej. Bliżej poznajemy Po, jego pragnienie zgłębienia własnej przeszłości, obawy o to, kim jest. Lepiej też prezentuje się Wielka Piątka, która właściwie nieustannie wspiera Po, co zwłaszcza widać w scenach walki. Po sam sobie dobrze radzi, ale momentami miałam wrażenie, że wręcz czuwają oni nad każdym jego krokiem. Jest to bardzo zgrany zespół i miło się patrzy, jak walczą o życie przyjaciół w trakcie niebezpiecznej walki. 
Ostatnia scena filmu sugeruje nam, że Po czeka kolejne wyzwanie i naprawdę jestem ciekawa, jak Smoczy Wojownik sobie z nim poradzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.