czwartek, 22 grudnia 2016

Każdy chce mieć zwierzątko domowe czyli Jak wytresować smoka

Tytuł: Jak wytresować smoka
Reżyseria: Dean DeBlois, Chris Sanders
Scenariusz: Dean DeBlois, Chris Sanders, William Davies
Czas trwania: 98 min.
Wytwórnia: DreamWorks






Uwielbiam tę historię. Obłędnie, bezwzględnie, niepodzielnie i te wszystkie inne. Z mnóstwa wspaniałych animacji komputerowych to właśnie Jak wytresować smoka należy do moich ukochanych. Opowiedziana w tej bajce historia jest nie tylko mądra, promuje wartości rodzinne, ale też jest zabawna, wciągająca i nie pozwala się nudzić ani przez chwilę z tych 98 minut swojego trwania. 

Wyspa Berg. Zamieszkuje ją plemię rudowłosych, hałaśliwych i dość topornych w obyciu Wikingów. Ich życie nie należy jednak do łatwych i to nie ze względu na surowy klimat, czy styl bytowania na Berg. Problemem Wikingów są szkodniki, które porywają owce, niszczą zabudowania, paląc wszystko co się nawinie. Oczywiście chodzi o smoki, których w okolicy jest mnóstwo i nie starczy ani życia, ani Wikingów, by je wszystkie wytępić. 

Dorastający Czkawka (imię, które ma odpędzać trolle) jest synem wodza i ma świadomość, że nie spełnia oczekiwań, jakie chciałby przed nim postawić jego ojciec. Czkawka jest drobnej postury, wręcz chuderlawy, cięgle pakuje się w kłopoty, a czas najchętniej spędzałby w kuźni lub na projektowaniu nowych rzeczy. W mniemaniu ojca powinien zaś być wojownikiem o barach jak szynki, powinien zabijać smoki, a w przyszłości przewodzić plemieniu. Jak pogodzić te dwa sprzeczne pragnienia? 

W czasie jednej z napaści smoków na wioskę Czkawka, stworzonym przez siebie wynalazkiem (skrzyżowanie harpuna z kuszą) rani najpotężniejszego ze znanych smoków, Nocną Furię. Oczywiście nikt mu nie wierzy, gdyż Nocna Furia w przeciwieństwie do swoich pobratymców, jest smokiem legendarnym; nikt nigdy go nie widział, a co dopiero żeby próbował upolować. Czkawce jednak faktycznie się to udało. 
Spotkanie w dolinie z rannym smokiem staje się początkiem wielkiej przyjaźni, która zmieni oblicze całej społeczności Wikingów, okaże się bowiem, że ludzie i smoki nie muszą się wzajemnie zwalczać. Mogą nie tylko egzystować obok siebie, ale także wzajemnie się o siebie troszczyć i chronić. Do tego jednak daleka droga. 
Młodzieniec będzie musiał przejść smocze szkolenie oraz przekonać Wikingów z ojcem na czele, że nie ma konieczności zabijania smoków.

Jak wytresować smoka jest niezwykle zabawną historią o dorastaniu i odkrywaniu w sobie odwagi, by zmieniać świat wokół siebie, by iść własną drogą wbrew temu, co próbują narzucić nam inni. W przemyślany sposób pokazano także, że czasem nie obywa się bez ofiar lub uszczerbków na zdrowiu i że czasem tylko razem jest się czymś kompletnym, całością, bo osobno to już zupełna kicha. 
Rozczula niesamowita ścieżka dźwiękowa utrzymana w irlandzko-walijskich klimatach oraz dbałość o szczegóły, np. jak pokazywane są okręty Wikingów, to na ich burtach widoczne są morskie ślimaki. Niby to szczegół, a jednak przyjemnie go zaobserwować. 
Majstersztykiem jest natomiast Szczerbatek; jego mimika pyszczka, kocio-psie gesty i ruchy są obłędne. Jego rozmiary, w sumie jest dość niewielki, zadają kłam twierdzeniu, że tylko duży może dokonać wielkich rzeczy. Mimo tego, że są większe od niego smoki, Szczerbatek potrafi od nich znacznie, znacznie więcej. 

Jako wierny fan tego filmu, płaczący na każdym seansie, mogę tylko serdecznie polecić albo w wersji rodzinnego oglądania, albo miłego przerywnika po stresującym dniu. Bo wbrew pozorom, tresura i dla pana i dla pupila wcale nie jest taka łatwa.

2 komentarze:

Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.