Reżyseria: Ben Stassen, Vincent Kesteloot
Scenariusz: Rob Sprackling, Johnny Smith
Wytwórnia: produkcja belgijska
Czas trwania: 92 min.
Tytułowy Corgi to ulubiony pies brytyjskiej królowej. Nie jedyny, podkreślę, bo są jeszcze trzy inne, starsze, ale być może zgodnie z regułą najmłodszego w rodzeństwie, Rex jest najbardziej przez swoją panią kochany i rozpieszczany, co bez skrupułów wykorzystuje.
W wyniku skandalu dyplomatycznego, a konkretnie nieudanego swatania Misi, pupilki państwa Trump, z Rexem, nasz bohater popada w niełaskę. Wpada zatem na genialny pomysł, aby opuścić pałac Buckingham i poszukać sobie lepszego opiekuna. Na ulicy, a potem w schronisku, szybko przekonuje się, jak totalną głupotę popełnił i postanawia wrócić do domu. Nie będzie to jednak łatwe, gdyż na miejsce arcypsa szykuje się już ktoś inny.
Przyznam, że gdy zobaczyłam zwiastun tego filmu, byłam zachwycona. Pomysł na film o przygodach królewskiego psa - genialny. Początkowe minuty filmu obiecujące. Do czasu, gdy na scenie pojawili się państwo Trumpowie i historia zmieniła swój klimat. W tym momencie okazało się, że to nie jest film dla dzieci, a i dorośli mogą być zdegustowani.
Sam dubbing i to tak postaci mówią, ocieka erotyzmem i jest momentami zawstydzające.
Trudno polubić głównego bohatera, który jest rozpieszczony do granic możliwości a i tak nie docenia tego, jak cudowne ma życie. Nawet potem, będąc w schronisku, nie potrafi dokonać porównania swojego losu z życiem innych, bezpańskich, opuszczonych i zaniedbanych psów. Nie docenia, ile robią dla niego Jack i pozostałe psy, jest naiwny i pusty.
Do pałacu chce wrócić, bo mu się to należy i było mu tam dobrze. Ani razu nie stwierdza, że tęskni za swoją panią, która tak szczerze go opłakiwała.
To dlatego seans trochę mnie znudził. Plusem są mocne kolory i ładnie zrobione postaci psów, jednak to trochę za mało, aby film stanowił jakąś wartość.
Spodobała mi się końcowa piosenka o pieskim życiu zatytułowana Psia kostka, do której muzykę napisał Piotr Rubik.
Na tym jednak koniec i dlatego mam takie wewnętrzne poczucie straty. Straty, że mogło wyjść z tego naprawdę dobre familijne kino, a nie wyszło. No nie wyszło i już.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Co jednemu się podoba, drugiemu nie musi i na odwrót. Szanujmy się wzajemnie wyrażając własne opinie.
Wszystkie komentarze o treści obraźliwej, wulgarnej i tym podobnej będą usuwane.
Jeśli nie potrafisz wyrazić własnego zdania, bez obrażania drugiej osoby, to lepiej nie wyrażaj go wcale.