Tytuł: Zoo city
Wydawca: Rebis
Stron: 378
Moja ocena: 9/10
Powieść Zoo City została uznana za najoryginalniejszą książkę roku 2010, czego dowodem jest nagroda im. Artura C. Clarke'a za rok 2011 dla najlepszej powieści. W myśl logiki, że takiej nagrody byle komu i za byle co się nie przyznaje, sugerując się dodatkowo hasłem kluczem urban fantasy, ciekawym opisem i świetną okładką zapragnęłam książkę przeczytać. Przyznam, że początkowo miałam pewne obawy wynikające z tego, że znaleźli się czytelnicy, którym książka do gustu nie przypadła. Zastanawiałam się jak będzie ze mną, ale że lubię sobie sama wyrobić opinię na dany temat, twardo postanowiłam się nie zniechęcać i czytać.
Jestem świeżo po lekturze i choć jestem bardzo zadowolona, to wiem również, że czytelnicy tej powieści podzielą się na dwie grupy. Znajdą się tacy, którzy będą zawiedzeni i rozczarowani, a będą i tacy ( w tym i ja), którzy znajdą w Zoo City, to czego szukali, będą mile zaskoczeni i zadowoleni. Co takiego jest w powieści L. Beukes, co sprawia, że budzi ona tak skrajne uczucia? O tym poniżej.
Akcja powieści dzieje się w najgorszej dzielnicy Johannesburga, (miasta nazywanego przez miejscowych Joburgiem i eGoli) dzielnicy slumsów, cuchnących śmietników, jeszcze bardziej cuchnących kanałów i nieciekawych osobników: prostytutek, narkomanów i wszelkiego rodzaju typów spod ciemnej gwiazdy. Nazwa dzielnicy Zoo City pochodzi od specyficznej cechy zamieszkujących ją ludzi zwanych zanimalizowanymi. Ci ludzie, jak np. główna bohaterka powieści Zizni December, na skutek popełnionych przestępstw, są zmuszeni nosić przy sobie emancję czyli uzewnętrznienie swoich grzechów w postaci przeróżnych zwierząt. Może to być drobne zwierzątko takie jak królik czy wróbel, może to być skorpion w torebce, a może to być mangusta czy leniwiec. To właśnie leniwca nosi na plecach Zinzi. Posiadanie zwierzęcia owocuje również zadzierzgnięciem się shavi czyli więzi, która łączy człowieka ze zwierzęciem. Jest to rodzaj współodczuwania; jeśli jedno cierpi, drugie też, w razie tragicznej śmierci jednego, drugie popada w szaleństwo, a wkrótce potem również umiera. Dodatkowo na skutek tej więzi w człowieku rodzi się specyficzny magiczny dar i tak np Zinzi specjalizuje się w odnajdywaniu tego co zgubione i w tropieniu przestępstw w Sieci. Pozornie proste zlecenie odszukania zaginionej nastoletniej gwiazdy muzycznej staje się przysłowiowym wierzchołkiem góry lodowej, a przyjęcie sprawy (innej opcji nie było) owocuje lawiną kłopotów i zagrożeń.
Pomysł więzi i zwierząt uosabiających grzechy ludzkie bardzo mi się spodobał. Zinzi porównuje swojego leniwca do szkarłatnej litery, piętna grzechu, bo dla wszystkich jest wiadome, że zrobiła w przeszłości coś złego. Posiadanie zwierzęcia należałoby zatem traktować jako karę, bo przecież jest wynikiem Cofki i magicznych sił, jednak paradoksalnie dla niektórych otrzymanie takiego zwierzęcia stało się istną łaską z Niebios, czymś dobrym, dającym nadzieję. Doskonałym tego przykładem jest więzień, którego motyl przenosi we śnie do niezwykłych miejsc dając mu namiastkę wolności. Zinzi też wydaje się lubić swojego leniwca, choć zwierzątko bywa kapryśne i trudne.
Bardzo ciekawie przedstawiła również autorka Johannesburg. Miasto jest pełne wojennych i rewolucyjnych uchodźców, oszustów żerujących na ludzkiej naiwności, cyników, gotowych zabić za telefon komórkowy, czy posiadane zwierzę, które chętnie sprzedaliby na organy i części ciała. Nikomu nie można tutaj ufać, bo nawet dobry znajomy może okazać się szpiclem. Sama Zinzi zresztą też nie jest święta. To była narkomanka, żyjąca ze świadomością, że przyczyniła się do śmierci własnego brata, mająca za sobą więzienny detoks, a obecnie uwikłana w nieciekawe i niebezpieczne, niczym macki ośmiornicy, znajomości. Obecnie dziewczyna stara się wyprostować swoje życie, ale wiadomo, że jeśli nie opuści tej dzielnicy, wszelkie jej starania będą daremne.
Intryga kryminalna jest dość prosta w swojej budowie, ale delikatnie przetykana wątkami magicznymi sporo zyskuje na wartości. Zakończenie zaskakuje brutalnością i pewną oczywistością, sama jednak nie domyśliłam się, kto i dlaczego zabija, więc tym milszym zaskoczeniem było dla mnie śledzenie tej historii aż do finału.
Warto również wspomnieć o elementach brzydoty i turpizmu, którymi autorka swobodnie okrasiła swoją powieść. Jak dla mnie to duży plus, bo sprawił on, że autorska wizja miasta i żyjących w niej zanimalizowanych była dla mnie o wiele bardziej prawdziwa.
Akcja rozwija się dość powoli, ale konsekwentnie zmierza ku finałowi. Czy Zinzi zrobi w końcu coś sensownego ze swoim życiem? Czy doprowadzi śledztwo do końca, mimo licznych uszczerbków doznawanych na każdym kroku? Tego warto się dowiedzieć samu.
Jak już wspomniałam, jednym ta książka się spodoba, innym być może nie, dlatego decyzję o jej przeczytaniu pozostawiam Wam.
Jeśli jednak lubicie ciekawe i oryginalne obrazy miast, bohaterów po przejściach i z problemami, przekładaniec z magii i realizmu z odrobiną brzydoty i czarnego humoru, to ta powieść zdecydowanie jest dla Was. Sama jestem bardzo mile zaskoczona i życzyłabym sobie więcej takich historii.
Ze swojej strony polecam! Warto!
A na koniec prezentuję okładkę z wydania zagranicznego i choć polska jest moim zdaniem świetna, to ta również bardzo mi się podoba.
A na koniec prezentuję okładkę z wydania zagranicznego i choć polska jest moim zdaniem świetna, to ta również bardzo mi się podoba.
Za książkę
do recenzji
serdecznie dziękuję
panu Bogusławowi
z Domu Wydawniczego Rebis
Pozdrawiam serdecznie!
chociaż nie to co lubię, to nabrałam ochoty na książkę :) Tak na marginesie - zagraniczna okładka bardziej mnie kusi, niż nasza :(
OdpowiedzUsuńMam w planach i myślę, że mnie także książka się spodoba. Moim zdaniem, polska okładka jest sto razy lepsza od zagranicznej. :)
OdpowiedzUsuńZamierzam ją w najbliższym czasie zdobyć i przeczytać.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc niespecjalnie mnie do tej książki ciągnie... pomimo pozytywnych opinii.
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam w planach od jakiegoś czasu :)
OdpowiedzUsuńŻałuję, że nie czytałam jej.
OdpowiedzUsuńWychodzi na to, że jestem strasznie wybredny, bo mnie ta książka nie przekonała do siebie ;)
OdpowiedzUsuńWidzę tu podobny motyw co w Mrocznych Materiach.
OdpowiedzUsuńPolska okładka o wiele lepsza, czasami te zagraniczne są naprawdę brzydkie i ta też by mnie odrzuciła. Co do samej historii to nie wiem, na razie sobie odpuszczę, może za parę lat ;)
Raczej nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńJuż wiele osób pisało o tej książce i muszę przyznać, że intryguje mnie, tym bardziej, że oceny są wysokie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wraz z lekturą kolejnych pozytywnych recenzji tej książki mam na nią coraz większą ochotę!
OdpowiedzUsuńzapowiada się interesująca historia :)
OdpowiedzUsuńtrzeba zapamiętać tytuł :)
Myślę, że będę należała do grona tych, którym książka przypadnie do gustu. Po twojej recenzji mam wielką ochotę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia do tej książki, temat bardzo ciekawy, opisy genialne, bohaterowie świetni, naturalistyczne i cyberpunkowe elementy robią swoje, ale według mnie kieski watek kryminalny i brak wielu wyjaśnień, trochę zepsuł mi tę lekturę, mimo to uważam ją za pozycję dobrą i godną uwagi.
OdpowiedzUsuńWidziałam wiele razy tą książkę na półce w księgarni i czytałam o niej na różnych blogach. Zbiera same pozytywne opinie, poza tym wydaje się być szalenie ciekawa. Przeczytam na pewno!
OdpowiedzUsuńMam wielką ochotę na tę książkę, chętnie przeczytałabym coś oryginalnego. :)
OdpowiedzUsuńCo raz bardziej jestem tej książki ciekawa. Dlatego nie mogę się doczekać kiedy znajdzie się ona na mojej półce, a później gdy będę mogła ją wreszcie przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMam ochotę, zapowiada się ciekawie. A zagraniczna okładka chyba mówi o książce więcej niż nasza, bo ja po samej nazwie spodziewałam się czego innego.
OdpowiedzUsuńUważam, że polska wersja okładki powinna otrzymać nagrodę bo jest znakomita. Nie wiem tylko czy organizuje się konkursy na najlepszą okładkę :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie na premierową recenzję „50 twarzy Greya”. Osoby zainteresowane tematyką czytelnictwa zapraszam serdecznie do obserwacji mojego bloga : http://speedofthoughts.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCzytałam już kilka recenzji tej pozycji i raczej po nią nie sięgnę. Mnie wydaje się ta książka nieco zbyt udziwniona. Gatunkowo też jest nie całkiem w moim stylu.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się polska okładka. Jeśli chodzi o powieść to już wiele dobrego o niej słyszałam. Także nie jestem zaskoczona, że i Tobie przypadła do gustu. Z wielką chęcią bym ją przeczytała.
OdpowiedzUsuńHmm... Nawet brzmi dość ciekawie. Jak gdzieś znajdę, to zerknę.
OdpowiedzUsuń