Tytuł: Do światła
Projekt: Dmitry Glukhovsky. Uniwersum Metro 2033.
Wydawca: Insignis
Stron: 326
Moja ocena: 8/10
Powieść Do światła powstała w ramach projektu Uniwersum Metro 2033 Dmitry'a Glukhowsky'ego, autora książek Metro 2033 i Metro 2034. W projekcie biorą udział pisarze osadzający swoje historie w postapokaliptycznym świecie Metra 2033.
Książka A. Diakowa jest pierwszą przeze mnie przeczytaną powieścią z tego cyklu i już wiem, że nie ostatnią. Świat Metra wstrząsnął mną i chętnie poznam go jeszcze dokładniej.
Akcja książek z projektu Metro 2033 toczy się w Rosji, a konkretnie w tunelach metra, dokąd zeszli ludzie po tym, jak na powierzchni doszło do katastrofy atomowej i wszystko uległo skażeniu, mutacji i zostało napromieniowane. Świat po katastrofie to widok gorszy od najgorszego koszmaru. Skażone jest wszystko, dlatego na powierzchni są w stanie egzystować jedynie zmutowane, pokraczne i żarłoczne mutanty - krzyżówki różnych gatunków zwierząt, a także istoty, które kiedyś były ludźmi, by po wybuchu zmienić się w dzikich kanibali lub stworzenia przypominające wilkołaki. Tych prawdziwych zwierząt jest coraz mniej i raczej nie mają one zbyt wielkich szans na przetrwanie. Podobnie jest z ludźmi. Ukryli się oni w tunelach metra i tam od ponad 20 lat, próbują na nowo zorganizować sobie życie z nadzieją, że może kiedyś znowu będą mogli wyjść na powierzchnię, odetchnąć nieskażonym powietrzem i popatrzeć na czyste, błękitne niebo. Na razie w podziemiach kwitnie handel wymienny lekarstwami, konserwami, paliwem i bronią. Tworzą się nowe społeczności, które nawet toczą ze sobą wojny. Nie można tego nazwać normą, ale każdy przecież chce żyć i stara się radzić sobie najlepiej jak tylko umie.
Głównym bohaterem jest niejaki Taran, zwany przez mieszkańców metra stalkerem. Stalker to ktoś w rodzaju łowcy, handlarza i najemnika. Od mieszkańców petersburskiego metra Taran dostaje propozycję poprowadzenia ekspedycji do Kronsztadu, który ma być źródłem tajemniczego światła. Atmosferę dodatkowo podsyca jeden z kapłanów, tworzącej się religii Exodusa, która głosi, że gdzieś tam musi istnieć ziemia obiecana, wolna od promieniowania i gotowa przyjąć nowych wyznawców.
Za udział w wyprawie Taran żąda Gleba, chłopca sieroty, z którego szybko czyni swojego ucznia i asystenta. Początkowo szorstkie relacje między chłopcem a stalkerem stopniowo ulegają ociepleniu.
Ekspedycja, która od początku nosiła miano samobójczej nie jest łatwa ani bezpieczna i oczywistym jest nie tylko fakt, że nie wszyscy wrócą z niej żywi, ale też świadomość, że owo tajemnicze światło może być zwykłą ułudą i widmem. Poza tym na straceńców czyhają nie tylko krwiożerce bestie i kanibale, ale też szaleństwo, schowane w głębi umysłu każdego z nich.
Autor w ciekawy sposób opisuje świat po katastrofie, zapełnia go przerażającymi mutantami i dobitnie sugeruje, że gorszy od tych stworzeń stał się tak naprawdę człowiek, który już dawno stracił czystość, umiejętność empatii, czy dostrzegania światła nadziei w najczarniejszej nocy. Egzystencja, którą wiodą ludzie w metrze jest nie tylko godna pożałowania i budzi odrazę. Okropny jest fakt, że wielu ludzi już tak się urządziło w tym atomowym świecie, że o innym nie chce nawet słyszeć.
Czy grupa Tarana odnajdzie źródło światła? Czym się ono okaże: nadzieją, widmem, a może czymś jeszcze innym? Czy młody Gleb nie ulegnie skażeniu okrucieństwem i oprze się chorobie zdemoralizowania?
Na te i inne pytania daje odpowiedź powieść Diakowa. Ponieważ, póki co, nie znam innych książek z tego cyklu trudno mi porównać Do światła z Metrem 2033, czy Piterem. Jednak historia w tej książce jest zgrabnie opowiedziana, zawiera przesłanie moralne, a zakończenie ma element, który na pewno czytelnika zaskoczy. Są to niewątpliwe plusy tej pozycji.
Książkę czyta się łatwo i szybko, nie tylko ze względu na łatwo przyswajalną treść, ale także dzięki sporej czcionce, która nie męczy wzroku i sprawia, że czytanej historii szybko ubywa.
Powieść polecam nie tylko fanom cyklu, ale też wszystkim, którzy lubią literackie wizje świata po katastrofie. Spodoba się Wam!
Czy grupa Tarana odnajdzie źródło światła? Czym się ono okaże: nadzieją, widmem, a może czymś jeszcze innym? Czy młody Gleb nie ulegnie skażeniu okrucieństwem i oprze się chorobie zdemoralizowania?
Na te i inne pytania daje odpowiedź powieść Diakowa. Ponieważ, póki co, nie znam innych książek z tego cyklu trudno mi porównać Do światła z Metrem 2033, czy Piterem. Jednak historia w tej książce jest zgrabnie opowiedziana, zawiera przesłanie moralne, a zakończenie ma element, który na pewno czytelnika zaskoczy. Są to niewątpliwe plusy tej pozycji.
Książkę czyta się łatwo i szybko, nie tylko ze względu na łatwo przyswajalną treść, ale także dzięki sporej czcionce, która nie męczy wzroku i sprawia, że czytanej historii szybko ubywa.
Powieść polecam nie tylko fanom cyklu, ale też wszystkim, którzy lubią literackie wizje świata po katastrofie. Spodoba się Wam!
Za egzemplarz
do recenzji
dziękuję serdecznie
portalowi Secretum
i
Wydawnictwu Insignis
Nawet nie spodziewałam się, że ta książka kiedykolwiek mnie zaciekawi. Myślałam nawet, że nie jest w moim typie, ale tematyka postapokaliptyczna interesuje mnie coraz bardziej i z miłą chęcią sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńNo proszę, czyli zamiast Metra 2035 powstała ta książka :D Mnie bardzo intryguje Metro, także najpierw sięgnę po dwie pierwsze części. Zazdroszczę Ci tej książki, oooch :D
OdpowiedzUsuńJa chyba jednak nie przeczytam. Nie dla mnie
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie moja tematyka. O Metrze nic nie słyszałam nawet. Spasuję.
OdpowiedzUsuńNa mojej półce leży "Metro 2033", prawdopodobnie od niego zacznę i czytając tę recenzję najpewniej na nim nie zakończę mojej przygody z Glukhovskim i jego projektami :)
OdpowiedzUsuńczytałam i bardzo mi się podobała
OdpowiedzUsuńteraz będę polować na "Metro 2033" :)
Po wstępie Twojej recenzji już wiedziałam, że ta książka to coś dla mnie. Fabuła mnie zainteresowała, powiało czymś nowym. Chętnie sięgnę po tę pozycję. :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tym projekcie, jak i o książkach "Metro...". Zapoznanie się na początek z twórczością Glukhowsky'ego mogłoby być dla mnie ciekawym doświadczeniem...potem ewentualnie mogę bardziej zagłębić się w ten świat;)
OdpowiedzUsuńNo muszę się za nią zakręcić bo poprzednie książki z cyklu były dobre :)
OdpowiedzUsuńKsiążki Glukhowsky'ego są świetne, obie bardzo mi się podobały. Jestem ciekawa czy Diakow dorównuje im poziomem.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda mi się ją dorwać. Czytałam zarówno Metro 2033 jak i kontynuację, a świat wymyślony przez Glukhovskiego bardzo mi się spodobał, więc z chęcią przeniosę się do podobnego :)
OdpowiedzUsuńKsiążek Glukhowsky'ego nie czytałam i jakoś mnie do nich nie ciągnie, ale z chęcią podzielę się informacją o tej książce z moim znajomym, któremu książki tego autora bardzo się podobały :)
OdpowiedzUsuńDo mnie fabuła nie przemawia...
OdpowiedzUsuńmoże byc ciekawa , aczkolwiek nie miałam okazji jej poczymac . :D
OdpowiedzUsuńhttp://books-for-imagination.blogspot.com/ zapraszam do mnie oraz oczywiście obserwuje . ;)
Wydaje się ciekawa, jak się kiedyś na nią natknę to przeczytam :D
OdpowiedzUsuńMam inne dwie powieści tego autora, ale ciągle odwlekam w czasie, by zabrać się za ich przeczytanie. Chyba jednak muszę się bardziej ,,spiąć'' i nadrobić zaległości, gdyż owa książka także wydaje się być bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuńOkładka dla mnie jest okropna.
OdpowiedzUsuńjuż od dawna marzy mi się ta seria :D
OdpowiedzUsuńTa książka raczej nie jest dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Wolę żyć w błogiej nieświadomości i myśleć pozytywnie na temat przyszłości ludzkości. :) Nie sądzę, żeby ta książka była dla mnie.
OdpowiedzUsuń